Konkurs opowiadanie

Promocje, konkursy, nagrody do zdobycia.

Konkurs opowiadanie

Postprzez Moderator » 28 cze 2013, 13:41

Konkurs
1.Napisz jakieś opowiadanie o swojej przygodzie z gołębiami nie koniecznie z pocztowymi, ciekawe sytuacje, jak się zaczęło hodowlę, jakieś nietypowe i ciekawe sytuacje.

2.Opisz historię gołębi pocztowych według własnej wiedzy, skąd się wzięły, dlaczego taka nazwa i do czego służyły, itp

Można sobie wybrać kto co chce napisać, można też napisać 1i 2 tylko w oddzielnym poście wtedy szansa na wygranie jest większa
Wszelkie komentarze napisane w tym temacie będą usuwane
Konkurs trwa do 07-27
Administracja ocenia nadesłane prace i ocena nie podlega dyskusji, wygrywają prace najciekawsze i w miarę rozpisane.
Każdy edytowany post odpada z konkursu, więc zanim wyślesz to się zastanów
1miejsce 6 monet
2 miejsce 4 m
3 miejsce 2 m
[*]Co cię nie zabije to cię wzmocni
Avatar użytkownika
Moderator
 
Posty: 1230
Dołączył(a): 28 lip 2012, 21:03

Re: Konkurs opowiadanie

Postprzez Żyła88 » 02 lip 2013, 18:32

Moja ciekawa historia wydarzyła się we wrześniu 2011 roku. Ze względu, że posiadałem wtedy 2 gołębniki (w których hodowałem zarówno gołębie pocztowe jak i rasowe) i w jednym wystąpiła choroba postanowiłem oba zamknąć ( wcześniej ptaki miały całodniowy otwarty wylot) aby zapobiec rozprzestrzenieniu choroby na 2 gołębnik. Gołąbki siedziały zamknięte już 3 dni w zainfekowanym gołębniku prowadziłem kurację. Po wyjściu z gołębnika zauważyłem na podwórzu pięknego siwego samca, który posilił się przy kurniku i odleciał. Myślałem, ze już więcej nie wróci ale pojawiał się regularnie. Po kilku dniach pogoda się załamała. Padał deszcz i wiał silny wiatr. Zauważyłem, że mój "gość" siedzi na wlocie gołębnika. Postanowiłem go wpuścić do środka. Okazało się, że był to piękny siwy 5- letni samiec na niemieckiej obrączce ale z polskim numerem tel. na drugiej nodze. Postanowiłem zadzwonić. Odebrał Pan o dojrzałym głosie. Poinformowałem go gdzie jest jego zguba a mianowicie w okolicach Suwałk Zdziwił się bardzo ale jednocześnie wyczułem radość w głosie tego Pana. Zdziwienie polegało na tym, że ten hodowca mieszkał w Sieradzu, gołąbek był sprowadzony z Niemiec jako młódek, który miał wyłącznie służyć w rozpłodzie ale po 4 latach postanowił go oblatać i się nie udało i ze zamiast na zachód to zawędrował aż na północny-wschód naszego kraju. Właściciel gołąbka poinformował mnie, że nie da rady go odebrać, że po prostu jest za daleko. Poprosił mnie abym go nie wypuszczał bo i tak zapewne do niego by nie wrócił. Zdradził mi, że jest to bardzo dobry ptak po super lotnikach, który daje dobre młode. Ja mu odpowiedziałem, że nie lotuję i po prostu u mnie taki ptak się zmarnuje ale on odrzekł, żebym go na razie zatrzymał. Podziękował za informacje i się rozłączył. Za kilka dni właściciel gołębia do mnie zadzwonił i poprosił mnie abym spróbował wysłać go kurierem. Niestety nie udało się. Firma kurierska odmówiła, gdyż nie zajmuje się wysyłkami zwierząt. Minęło kilka dni właściciel zguby znów zadzwonił. Wpadł na dość oryginalny pomysł abym go wysłał autobusem. Dostałem informację, że następnego dnia z Suwałk jest autobus do Wrocławia przez Sieradz. Pomyślałem: warto spróbować. Następnego dnia wziąłem ze sklepu karton wyciąłem otwory wsadziłem gołąbka do środka i pojechałem na dworzec. Gdy autobus się podstawił a kierowca załatwił wszystkie formalności w dyżurce i zmierzał w kierunku pojazdu podszedłem do niego opowiedziałem mu o mojej przygodzie i nieśmiale zapytałem czy wezmie pasażera na gapę i wtedy bardzo się zdziwiłem, gdyż kierowca bez chwili zawahania się zgodził ale pod warunkiem, że gołab pojedzie w bagażowni czy jak to się nazywa. O 21.00 autobus odjechał, poinformowałem o tym właściciela gołąbka. Cieszył się bardzo. Następnego dnia po godz 7 dostałem telefon, że gołąbek dotarł do domu cały i zdrowy, że kierowca autobusu dostał małe co nieco i żebym ja podał swoje dane. Odmówiłem gdyż mnie pobyt tego gołąbka nic nie kosztował a po drugie to nie należę do ludzi, którzy czegoś chcą w zamian. Jeszcze przez kilka dni utrzymywałem kontakt z tym Panem, potem musiałem zmienić numer i straciliśmy kontakt.

To taka moja historia mniej więcej bo gdybym opisał to szczegółowo to wyszłoby niezłe opowiadanie.Sorry za błędy ale słaby ze mnie polonista. Jeśli ktoś ma jakieś pytania to proszę bardzo.
Ps: może właściciel tego gołąbka gra w GO?
Żyła88
 
Posty: 128
Dołączył(a): 19 lis 2011, 20:07

Re: Konkurs opowiadanie

Postprzez Radoslaf » 02 lip 2013, 20:05

Moja historia z gołębiami zaczeła się gdy miałem 7 lat. W roku 2004, dostałem od taty jeden z gołębników. Wsadził mi tam pare sztuk(młodych) nie miałem wtedy pojęcia o gołębiach, ale codziennie chodziłem z tatą do gołębi, on szykował mi karmę, ja sypałem do paśnika, myłem poidło, nalewałem do niego wodę, pilnowałem, aby nie zabrakło gritu. Pewnego dnia, po dokładym obserwowaniu taty jak się łapie gołębia chciałem spróbować swoich sił. Pech chciał, że nie zamkłem dobrze wejścia do gołebnika, a podczas łapania, kilka gołębi wyfruneło, dostałem burę od taty i przez jakiś czas w ogóle nie chodziłem do gołębi. W późniejszym czasie, znowu zacząłem towarzyszyć tacie w gołębniku, zacząłem nawet sprzątać :D tak było do 2007r. w tym właśnie roku, tata postawił nowy gołębnik i zerwał tandem, który prowadził ze szwagrem. Młodymi podzielili się na pół, z każdej pary po jednym. Pamiętam jak gdziś, gołąb PL-0401-07-1285, niebieski pstry, na młódka dostał ospę, i nazwałem go ospowaty, gołąb jest w naszym gołębniku do dziś, lata każdy lot, nie robi jakiegoś super wyniku ale wraca. W lotach gołębi młodych w 2012 roku doczekałem się swojego debiutu na listach konkursowych- wstąpiłem oficjalnie do związku, teraz mam 16lat i na ten rok mam uszywkowaną gwardię młódków liczącą 100szt.
"[...]dobra forma jest w zasięgu ręki[...]"
Radoslaf
 
Posty: 799
Dołączył(a): 25 gru 2011, 2:00

Re: Konkurs opowiadanie

Postprzez Wajszwanc1200 » 03 lip 2013, 11:47

Moja przygoda z gołąbkami rozpoczęła się gdy miałem 6 lat. Na początku były to gołębie ozdobne, które dawały mi w tamtym czasie wiele przyjemności i zadowolenia. Gołębiami ozdobnymi zajmowałem się do 1993 roku i od tego momentu rozpoczyna się okres prawdziwej przygody, miłości i fascynacji gołębiami pocztowymi. Razem z ojcem zgłębiałem arkana wiedzy o tych ptakach. To on jako pierwszy wprowadził mnie w tajniki hodowli tych pięknych i mądrych gołębi.
W 1993 roku zapisałem się do PZHGP. Niestety w 1996 roku z powodów osobistych zmuszony byłem zrobić przerwę w hodowli. W 2004 roku po 7-letniej przerwie powróciłem do mojej prawdziwej pasji, która trwa do dnia dzisiejszego.Hodowlę gołębi pocztowych rozpocząłem mając zaledwie 20 sztuk, lecz z czasem zacząłem ich mieć coraz więcej. Dzisiaj moja hodowla liczy ponad 200 gołębi.
Przede wszystkim hodowlę rozpocząłem od sprowadzenia gołębi pocztowych linii Aarden, Janssen, Schellens oraz Radwański. Od roku 2004 do dnia dzisiejszego gołębie tych linii przyniosły mi bardzo dobre wyniki zarówno w lotach polskich jak i zagranicznych. Znakomicie spisywały się również gołębie klasy De Klak, po które osobiście pojechałem do Holandii.Zaczynając od początku to już w 2004 roku zdobyłem pierwsze nagrody. Było to dla mnie dużym sukcesem, ponieważ po mojej 7-letniej przerwie udało mi się zdobyć tytuł Mistrza sekcji w lotach gołębi młodych. W 2005 roku zdobyłem trzy I nagrody Oddziału Pruszków w lotach krajowych. Od roku 2006 zacząłem zdobywać coraz więcej nagród i uzyskiwać coraz lepsze wyniki w lotach gołębi dorosłych i młodych, krajowych jak i zagranicznych.
Moja praca i zaangażowanie na rzecz Sekcji zostało docenione i w kolejnym roku 2007 zostałem prezesem Sekcji Grodzisk Mazowiecki, gdzie dobra współpraca z kolegami zaowocowała wieloma ważnymi, wspólnie podjętymi decyzjami na rzecz sekcji. Udało mi się zmobilizować kolegów do zakupu naszej własnej kabiny do przewozu gołąbków co podniosło komfort przewozu naszych gołąbków a to z koleji do uzyskiwania przez nie lepszych wyników. Sekcja Grodzisk Mazowiecki jest jedną z lepszych sekcji w Polsce o czym świadczą dość wysokie wyniki lotowe.
W 2009 roku zarówno słynna samica nr. 1424 z linii Radwański jak i samiczka barwy Szymel nr. 9362 także z linii Radwański zdobyły II nagrodę na Okręgowej Wystawie w Łochowie pod Warszawą.
W mojej hodowli wszystkie osiągnięcia, które zdobyłem, uzyskałem gołębiami lecącymi z gniazdówki, nigdy nie leciałem totalnym wdowieństwem i uważam, że gdy przychodzą ciężkie loty, bardzo dużo gołębi ginie hodowanych w ten sposób.Pamiętam jak na początku, gdy zaczynałem przygodę z hodowlą gołębi pocztowych miałem tylko 2 gołębniki, natomiast teraz ich ilość wzrosła do 12 gołębników i mam nadzieję że będzie nadal się powiększać.
Moim największym marzeniem do którego dokładam wszelkich starań aby jak najszybciej się spełniło jest stworzenie takiej hodowli gołębi pocztowych, gołębi silnych, odpornych i szybkich, dzięki którym zajmowałbym najlepsze lokaty w kraju oraz zaczął odnosić sukcesy na arenie międzynarodowej.
taka moja historia gołębi pocztowych :D
Wajszwanc1200
 
Posty: 61
Dołączył(a): 28 wrz 2012, 20:50

Re: Konkurs opowiadanie

Postprzez KapitanJackman » 03 lip 2013, 20:37

Witam gołębie pocztowe i moja pasja do nich nie wiem chyba mam to we krwi...zaczeło sie to tak dziadek przywiózł dwa gołębie na rosołek czasy były wtedy jakie były na hakach u żerznika się nie przelewało wiec i do gara miały trafić te dwa oto apetyczne okazy,tata był wuwczas smarkaczem miał z 13 lat i nie pozwoli ich ugotwać karmił codzienie grochem i przenicą a maluchy szybko rosły wię musiał pomysleć o jakimś skromnym lokum uklecił wiec nad kurnikiem niewielki powiedzmy "Gołębniczek" coś około 1,5 m na 1,5 m i z 1,2 m wysokosći dla niego i jego gołębi istne cudo takie wymarzone na tamte czasy m3 hheee .Tak sie zaczeła jego przygoda i kto wie może i moja do kupił potem jeszcze pare gołąbków miał rysie mewki pospolite poluski ,zawsze wspomina jedna z dwóch samiczek które miały być daniem głównym na niedzielnym obiadku , bardzo sie przywiązała do niego jak i on zreszta pewnie do niej opowiadał ze siadała mu na rekę na podwórku ,okazało sie że jest to samiczka pocztowa .Trenował ją wywożac na bliskie odległosci zabierał ja wszedzi jak jechał nad jezioro się pokapać na wyprawe z kumplami na ryby dziadek czasami mu ja wywoził przy okazji jak jechał na fuche lastała i wracała do niego z z wszystkich kierunków i była z pewnoscią szybsza od dziadkowego komara pegaza. Ile to razy słyszałem jego opowieści o tej samicy zawsze towarzyszyło temu jakieś piwko lub coś bardziej procentowego , niebyło wówczas lepszego gołebia baa niema do tej pory nadal sie upiera że kazdemu dała by teraz rade a że ma chłop swoje lata. ..no to chyba wie lepiej hhee lubię te jego opowieści ile to razy ja słyszałem i mam nadzieje że długo jeszcze posłucham daj bóg .Ale wracajac do opowiadania kolega dziadka był wówczas hodowcą zrzeszonym ogładał samiczke wysłuchiwał o jej wyczynach latała rano ,w południe i jak juz słonce chowało się za choryzont zawsze wracała. Chciał ja kupic ale niestety nie była na sprzedaz to postanowił byc dobrym wujkiem i podarował samczyka do tej samiczki sparowały sie ale samczyk ciagle miał ciągoty do starego gołębnika ale partnerka miała cos w sobie że wkoncu go złamała i zostały w jej przytulnym m3 no i cóz czar prysnoł pewnego po pewnej nocy znikneła i ona i samczyk dzwi do gołębnika otwarte i brak tylko dwóch gołębi.Potem tato miał wiecej nauki szkoła zawodowa, dziewczyny i gołebie poszły w odstawke a we mnie cały czas to drzemało ta jego opowieść słuchałem jako chłopaczek i łykałem wszystko jak ciepłe bułki no moim marzeniem było mieć takiego gołąbka i w koncu po tylu latach i podstępach namówiłem żone na działke a że to na grila bedzie gdzie wyskoczyc i że warzywka swoje dziecia basenik sie postawi ale plan w głowie był tylko jeden postawić nie basenik gołebnik , udało sie mam juz gołebie drugi rok ciesze się jak małe dziecko i czekam na tego jednego gołabka a i ojcu sie wąs podnosi jak mnie odwiedzi na działece i zaczyna ...a jak ja miałem gołebi.... i nic słucham całej tej histori tak jak bym słuchał ja pierwszy raz niby wszystko tak sam ale jednak nie zawsze pojawia sie jakiś nowy watek a to kilometrów przybywa a to pogoda straszna no nie ma nudy.Powiedział by kto że pasja i zamiłowanie wyssane z mlekiem matki ale czy napewno ;)
KapitanJackman
 
Posty: 11
Dołączył(a): 10 paź 2011, 20:37

Re: Konkurs opowiadanie

Postprzez Łukasz » 03 lip 2013, 20:58

Witam ;)

Gołębie hoduję już od 5 roku życia tymi ptakami zaraziłem się od mojego wujka na początku hodowałem wszystko to znaczy gołębie każdych ras ale parę lat później zacząłem hodować pocztowe z początku było to parę sztuk coś koło 10 gołębi ale z biegiem czasu moje stado się powiększało w tym roku wpisałem się do PZHGP do Oddziału 0253 Komprachcice oddział ten liczy coś koło 120 hodowców,W tamtym roku miałem śmieszną historię a mianowicie wszedł mi gołąb młody z nr tel biorę komórkę i dzwonię odbiera starszy pan i mówię że jest ten i ten gołąb po 15 min hodowca jest u mnie nie mógł się nadziękować a w zamian za uczciwość dał mi piwo powiedział że gdy ze mną rozmawiał myślał że jestem starszym panem :) a mam dopiero 18 lat tydzień później wszedł mi inny młody też z nr telefonu zaś dzwonię do hodowcy że jest u mnie gołąb hodowca mówił że jak jego kolega będzie jechał do Opola to po niego wpadnie to na drugi dzień czekam przyjechał ten sam hodowca który mi dał piwo okazało się że to są koledzy tylko że ten pierwszy mieszka 15 km od mojej wioski a ten drugi mieszka coś koło 80 km ale to nic ten pierwszy hodowca mówi do mnie popatrz jaki ten świat jest mały powiedział mi że ten sport był by piękniejszy gdy by było więcej takich hodowców jak ja którzy dzwonią z informacjami o ich gołębiach :P
Łukasz
 
Posty: 251
Dołączył(a): 30 gru 2011, 19:31

Re: Konkurs opowiadanie

Postprzez Świrkowy » 05 lip 2013, 9:27

Moje hobby miało początek w 2010 kiedy miałam 8 lat , a dokładnie zaraziłam się hodowaniem gołębi od mojego wujka kiedy miałam 4 lat .
Pierwszego dnia hodowli miałam pojechać do wujka po gołębie pocztowe , były to 2 samce czerwone w tym 1 grochowy i 2 samice grochowe , kiedy weszłam do gołębnika gdy miałam 4 pocztowe jeden czysto czerwony samiec zaczął mnie dziobać aż do krwi , a potem go nazwałam świr-świr , niestety długo nie siedziałam w gołębniku bo musiałam przednim uciekać bo wypuściłam wszystkie 4 pocztowe i musiałam uciekać po ogrodzie .Pod wieczór mój wujek przywiózł mi gołębie ozdobne . Miesiąc później miałam 1 komunie świętom i kiedy je wypuściłam zapomniałam o świr-świrze i musiałam uciekać w albie . A po roku mój wujek dał mi młodą niebieską gołębice no i nazwałam ją kwa-kwa bo zamiast piszczeć , się nauczyła wydawać odgłosy jak kaczka . Po tygodniu moje gołębie kwa-kw i świr-świr sparowały się dzięki temu mój gołąb świr-świr zaczął się uczyć że nie wolno mnie dziobać .
Za parę dni poszłam na rynek i zobaczyłam że ktoś sprzedaje gołębie , poszłam tam i jakiś pan do mnie mówił o gołębiach że może mi dać jakieś gołębie więc pojechałam do tego pana na działkę po gołębie i powiedział- Nigdy nie widziałem żeby jakaś dziewczyna hodowała gołębie- a ja powiedziałam - Hodowaniem gołębi się zaraziłam od wujka -.
Jeszcze po paru miesiącach już wszyscy hodowali gołębie , a że to była mała wioska to wypuszczaliśmy gołębie na dalekie dystanse wszyscy razem więc nazwaliśmy tą grupę hodowców gołębi .
Niestety cały zespół hodowców gołębi zastała żałoba a że ten zespół był rodzinom więc mi przypisali w spadku gołębie było ich około 10 sztuk .
Po roku cały zespół się rozsypał wszyscy poszli do sekcji gołębi pocztowych , był to bardzo ciężkie czasy .
Gdyż prawie wszyscy odeszli od nas teraz utrzymuje kontakt z 3 hodowcami .
Świrkowy
 
Posty: 70
Dołączył(a): 27 lis 2011, 14:36

Re: Konkurs opowiadanie

Postprzez łukasz151336830 » 07 lip 2013, 10:39

Moja pasja zaczęła się ok 8 lat tamu jak byłem jeszcze mały (miałem wtedy 7 lat ) .Mój ojciec hodował wtedy te piękne ptaki wtedy ok 100 szt były to orliki polskie my akurat mieliśmy piękne sztuki tych ptaków nasze ptaki latały na dużych wysokościach ok 5-6h więc było się czym chwalić bo ich lot był dobry "czysto stójkowy" Moja pierwsza ciekawa przygoda związana z gołębiami zaczęła się jak miałem 8 lat wtedy dostałem od wujka moja pierwszą własna parkę gołębi samica była czysto biała samiec to bok ,sparowały się i miały jajka niestety jak to bywa w hodowli samiec został upolowany w locie przez jastrzębia i samica została sama z młodymi wtedy bardzo to przeżyłem bo myślałem że już po tych młodych ale mój tata doświadczony hodowca powiedział że możemy pomóc samicy wykarmić młode z początku się obawiałem ale jak tata pokazał mi jak się karmi takiego młodego to w miarę możliwości zacząłem pomagać samicy w wykarmieniu moich ptaszków powoli rosły aż w końcu zaczęły latać i wyfruwać z gołębnika a były to 2 piękne młode czarno-białe które nie zawiodły moich oczekiwań z początku nie chciały latać razem z hodowlą ale czas szybko biegnie i zaczęły latać razem ze wszystkimi ptakami biorąc pod uwagę inne gołębie ojca latały pięknie te ptaki były dla mnie szczególne jak patrzyłem w niebo zawsze wiedziałem które to te moje 2 lotniki potem dokupiłem sobie parkę mewek i standartów i moja hodowla zaczęła rozkręcać się pełna parą potem doszły pocztowe ale stała się przykra i straszna rzecz mój ojciec umarł i z całą hodowlą zostałem sam ze względu że miałem szkołę więc musiałem ograniczyć hodowle zostały te moje ptaki i kilka z ptaków ojca tych najlepszych lotników ale wiadomo jak to jest z "sąsiadami" którzy mają gorsze ptaki a nie mają szans zdobyć dobrego materiału hodowlanego .Zrobiło im się szkoda moich lotników które zostały w niedługim czasie zatrute trutką na szczury wymieszaną ze zbożem a potem rzuconą na dach można maiło powiedzieć że najlepsze ptaki już nigdy nie wzniosły się w powietrze a przeżyło kilka sztuk które mam do dzisiaj ok 10 orlików z tamtych czasów i 6 pawików które dokupiłem na ozdobę podwórka . Oto moja historia hodowli gołębi
łukasz151336830
 
Posty: 119
Dołączył(a): 20 paź 2012, 14:59

Re: Konkurs opowiadanie

Postprzez łukasz151336830 » 07 lip 2013, 10:56

Gołębie pocztowe jest to rasa gołębi która w starożytności była używana do przenoszenia wiadomości .w tamtym okresie był to najszybszy sposób przenoszenia wiadomości niekiedy bardzo ważnych także podczas II wojny światowej także byłby wykorzystywane do przenoszenia wiadomości to właśnie gołębie decydowały o losach tej wojny ponieważ człowiek jest do złapania informacja nadawana przez radiostacje do przechwycenia a gołąb w locie jest nie do złapania przez człowieka a także trudny do zestrzelenia i można także powiedzieć że trudny do zauważenia bo lot gołębia to tylko kilka sekund a potem znika z pola widzenia pewnie dlatego taka nazwa bo odgrywały rolę swoistych listonoszów którzy przynosili "pocztę". W teraźniejszych czasach gołębie pocztowe służą do lotów dzięki ich zdolnościom powracania do swojego domu z dużych odległości są wykorzystywane w wyścigach najszybsze gołębie zgarniają konkursy ,powiększają swoją wartość . Gołębie pocztowe zrewolucjonizowały świat dzięki swoim zdolnościom ale zadajmy sobie pytanie skąd się wzięły.gołąb pocztowy pochodzi od gołębia skalnego i przez wiele lat ewolucji są takie jakie są teraz .
łukasz151336830
 
Posty: 119
Dołączył(a): 20 paź 2012, 14:59

Re: Konkurs opowiadanie

Postprzez lady65 » 09 lip 2013, 10:51

Moja historia z gołębiami rozpoczęła się dość prozaicznie, jako dziecko mieszkające w mieście co roku spędzałem wakacje jak i weekendy u dziadka na wsi. Sąsiad dziadka miał gołębie, które lotował i syna dwa lata starszego ode mnie. Co lot z tym synem na zmianę na rowerach woziliśmy kontrolki do zegara tj. ok. 1,5km. Ale nie to było przyczyną zainteresowania się gołębiami, robiłem to raczej z koleżeńskiej przysługi a kolega z obowiązku. Jednak któregoś dnia pod linią wysokiego napięcia znalazłem gołębia ze złamanym skrzydłem - była to dwuletnia niebieska samiczka z roku 1972 numeru jej nie pamiętam, myślałem, że jest to gołąb sąsiada, nie uwierzycie jaki byłem szczęśliwy jak okazało się, że nie należy do niego. Z dziadkiem zawinęliśmy jej skrzydło i zrobiliśmy mały gołębnik na stodole z wyjściem na dach szopy. Samiczka pomimo mojej opieki nigdy nie umiała już fruwać. Tego samego roku już po wakacjach na dachu stodoły zaczął nocować piękny gołąb koloru brązowego( burego - tj pokrywy skrzydeł brązowe ogon, plecy, lotki koloru jak u gołębi niebieskich czy też nakrapianych) z piórkami na nogach ja nie umiałem nazwać tego koloru i sąsiadowi powiedziałem, że jest on koloru "sinopapuciatego" z czego sąsiad się bardzo roześmiał, i od tej pory nie mówił już inaczej na mnie tylko sinopapuciaty. Jednak wracając do tego gołąbka zadziwiające było to, że pomimo całego stada gołębi u sąsiada gołąbek ten do samej zimy nocował na stodole pod kalenicą, jadł z kurami na podwórku i dopiero zimą wszedł do gołębnika do mojej samiczki. Był to gołąb o nr obrączki P-5-74-13397. Na wiosnę od sąsiada dostałem 6 obrączek i młode po tej parze zaobrączkowałem nimi. Uchowałem po nich tylko 4 młode, bo gdy samiczka siedziała na młodych z 3 lęgu coś weszło do gołębnika najprawdopodobniej kot i wyniosło ją z dwoma młodymi. Nie wyobrażacie sobie mojej rozpaczy za nimi i straty czasu na szukaniu po polach z nadzieją, że może udało jej się uciec. Zdarzenie to jednak spowodowało przeróbkę mojego gołębniczka na większy z wylotem pod samym dachem.
Wracając do ptaków 4 młode i tego samczyka na rowerze w kartonie zacząłem wywozić w coraz to dalsze miejsca z nadzieją, że zobaczę jak wracają. Nie udało mi się to, bo gdy wracałem spocony z językiem do pasa gołąbki już siedziały na dachu.
Gdy zaczęły się loty młodych poprosiłem sąsiada, żeby moje też zaczął lotować na co się zgodził. Nie zapomnę do końca życia wysłania moich gołebi na pierwszy mój lot, tych rozterek czy dobrze zrobiłem, przecież mogę już więcej ich nie zobaczyć.
Tak to przeżywałem, że w nocy w ogóle nie spałem, a rano dostałem gorączki i babcia podawała mi jakieś leki i nie pozwalała mi wyjść na podwórko. Jednak dziadek wytłumaczył jej przyczynę mojej choroby i ok. 8.00 mogłem wyjść na podwórko.
Pierwsze moje kroki skierowane były oczywiście przed wylot gołębnika. Gdy tam zaszedłem dwa młode z mojej czwórki muszkieterów (bo tak je nazwałem) już siedziało na dachu. I wtedy się zaczęło się - jak je złapać skoro nie chciały wejść do gołębnika gdyż karmione były zawsze na daszku szopy a wodę piły w zagrodzie u kur.Nasypałem ziarna na wylocie, bezskutecznie. Z dziadkiem na daszek postawiliśmy wielki przetak (sito do przesiewania zboża) podparliśmy kijem do którego uwiązaliśmy sznurek, a pod przetak nasypaliśmy zboża. Jednak widząc nowy mebel gołąbki poszły po dachu na jego szczyt, i ani myślały wejść w moją łapkę. Przetak przeniosłem na podwórko u kur ustawiając nad garnkiem z wodą, też bezskutecznie. Jednak ok. godz. 8.40 nagle z góry zauważyłem trzeciego mojego muszkietera a po chwili przyleciał czwarty , który usiadł na wylocie a pozostałe zleciały za nim. Zaczęły jeść nasypane tam zboże, no ale co tu zrobić żeby weszły do środka. Z "pomocą" pierwszy i ostatni raz w moim życiu przyszedł mi jastrząb, który pojawił się na niebie, gdy zobaczyły go moje pupilki uciekły do gołębnika i wtedy mogłem je tam zamknąć. Gdy z kontrolkami pojechałem do zegara okazało się, że sąsiad ma 3 szt. odbite czyli miał 7 z moimi, a w ogóle we wsi jest wszystkich 18 gołębi. Pierwszy odbity w zegarze był o godz. 7.58, lot był z Ostrowa Wlkp. z odległości ok. 90km. a gołębie wypuszczone o godz. 6.30. Możliwe, że moje dwa były by pierwszymi no ale cóż, frycowe trzeba płacić.
Sytuacja ta spowodowała, że od tej pory gołębiami na poważnie zaczął się interesować mój dziadek, wcześniej jedynie tylko z dobroci i zapewne miłości do mnie jak również mój ojciec co spowodowało następną przeróbkę gołębnika, i zastrzyk finansowy.
Wspomniany "sinopapuciaty" przeżył u mnie 22lata i zginął uderzając w antenę na dachu budynku mieszkalnego, ale do dnia dzisiejszego w 80% mojego stada płynie cząstka jego krwi i od czasu do czasu pojawia się nowy " sinopapuciaty".
Już po jego śmierci szukając właściciela tego ptaka ustaliłem, że taka obrączka została wydana Ś.P. Panu Gerardowi Farys byłemu Mistrzowi Polski z Lublińca. ("sinopapuciaty" miał więc do domu ok. 30km. do którego nigdy nie wrócił wybierając mój skromny gołębniczek, z karmą na dachu i wodą u kur) Przypadek, zrządzenie losu - ja nie umiem odpowiedzieć na to pytanie.
Nie wdaję się w polemikę z idiotą, bo sprowadzi mnie do swojego poziomu, a następnie pokona doświadczeniem
lady65
 
Posty: 496
Dołączył(a): 22 wrz 2012, 22:12

Następna strona

Powrót do Eventy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości

cron